Serwus!
Dziś post o kosmetykach Joko Cosmetics, które używałam parę tygodni. Jako, że opinię podpisuję swoją osobą- musiałam potestować, spróbować. Sprawdziły się u mnie dlatego poświęcam im odrębny post.
Jeśli juz używam cieni - zawsze stosuję je na dość "mokrą" powiekę. Lubię bazy kremowe i na taką w połowie wsiąkniętą aplikuję cienie. Dzięki temu kolory nie blakną, a i trwałość ( jeśli kosmetyk jest dobrej jakości) jest porządna. Na jednym zdjęciu zintensyfikowałam efekt dodając wypiekany cień w kolorze grafitowej czerni. Rozświetlacz nałożyłam na środek powieki- na całej twarzy nie pokusiłam się o aplikację natomiast latem nie omieszkam traktować nim ciała- pięknie iskrzy.
O cielistej kredce na linii wodnej zapomniałam, a kiedyś używałam jej namiętnie. Przyszła jasna- od razu wróciłam do mojego odtrąconego nawyku!
Lubię kolorowe usta, szczególnie maty i tu Joko wpisało się idealnie w moje preferencje ( na codzień stawiam na rzęsy, a teraz na lato z nich rezygnuję) mocnego podkreślenia warg, ale pomadka, którą mam na zdjęciach zawładnęła mną! Idealnie wyważony odcień nude- pudrowo różowo beżowo herbaciany. Subtelny, piękny. Od lat preferuję w makijażu barwy neutralne ( oprócz ust), cieliste wiec paczka ta zyskała moją sympatię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz